Artwork

เนื้อหาจัดทำโดย Rzeczpospolita เนื้อหาพอดแคสต์ทั้งหมด รวมถึงตอน กราฟิก และคำอธิบายพอดแคสต์ได้รับการอัปโหลดและจัดหาให้โดยตรงจาก Rzeczpospolita หรือพันธมิตรแพลตฟอร์มพอดแคสต์ของพวกเขา หากคุณเชื่อว่ามีบุคคลอื่นใช้งานที่มีลิขสิทธิ์ของคุณโดยไม่ได้รับอนุญาต คุณสามารถปฏิบัติตามขั้นตอนที่แสดงไว้ที่นี่ https://th.player.fm/legal
Player FM - แอป Podcast
ออฟไลน์ด้วยแอป Player FM !

Robert Kostro: Nie czuję się cierpiętnikiem. Mam nadzieję, że w MHP przetrwa duch otwartości

47:17
 
แบ่งปัน
 

Manage episode 442081567 series 3481372
เนื้อหาจัดทำโดย Rzeczpospolita เนื้อหาพอดแคสต์ทั้งหมด รวมถึงตอน กราฟิก และคำอธิบายพอดแคสต์ได้รับการอัปโหลดและจัดหาให้โดยตรงจาก Rzeczpospolita หรือพันธมิตรแพลตฟอร์มพอดแคสต์ของพวกเขา หากคุณเชื่อว่ามีบุคคลอื่นใช้งานที่มีลิขสิทธิ์ของคุณโดยไม่ได้รับอนุญาต คุณสามารถปฏิบัติตามขั้นตอนที่แสดงไว้ที่นี่ https://th.player.fm/legal

Nie zamierzam się wypierać swoich związków ze środowiskami konserwatywnymi, zwłaszcza w latach 80. i 90. Ale u mnie zawsze przeważała postawa państwowa nad partyjną czy ideologiczną – mówi Michałowi Płocińskiemu odwołany właśnie dyrektor Muzeum Historii Polski Robert Kostro w podcaście „Rzecz w tym”, codziennym programie „Rzeczpospolitej”.

Wciąż nie wiemy oficjalnie, dlaczego na półtora roku przed otwarciem wystawy stałej, na którą pracował pan z grubsza 18 lat, został pan w środku kadencji odwołany z funkcji dyrektora Muzeum Historii Polskiej. Ale domyślam się, że pan te powody odwołania poznał. Jakie one były i jak pan się do nich ustosunkował?

To jest dosyć trudna kwestia, bo ja nie wiem tak naprawdę, jakie były te powody. Mogę się ich tylko domyślać.

Ale na pewno ktoś się z panem spotkał w resorcie kultury, dostał pan jakiś oficjalny dokument.

Żeby było jasne: miałem w tej sprawie kilka spotkań w ministerstwie. Tyle że na pierwszym spotkaniu mówiono o jednym, a w dokumencie mnie odwołującym widnieje coś zupełnie innego. Najpierw była mowa, że jest potrzebne nowe otwarcie. Co to znaczy, to do końca nie wiem, ale odczytałem to jako pewien kontekst polityczny. A już oficjalne uzasadnienie wiąże się z tym, że podobno nie wykorzystywałem przez kolejne lata swoich środków budżetowych.

„Rzeczpospolita” dotarła do pism, w których ministra kultury Hanna Wróblewska wskazała wprost na niewłaściwy nadzór nad inwestycją, co spowodowało spór prawny z wykonawcą, spółką Budimex, która zgłasza wobec MHP wielomilionowe roszczenia.

Ale ten spór wynika przede wszystkim z opóźnień z winy wykonawcy. Spornym tematem jest np. kwestia konstrukcji dachu – zabrała nam ona prawie rok. Ale nawet gdyby to było tak, że to ja jestem za to odpowiedzialny, to tak sformułowany zarzut nigdy w życiu nie powinien pojawić się w tym piśmie. Ministerstwo w ten sposób staje po stronie prywatnego inwestora przeciwko instytucji, którą nadzoruje. Uważam, że to jakaś kompletna fuszerka.

Będzie pan się teraz bronił?

Odwołam się oczywiście do sądu pracy.

I będzie się pan starał o przywrócenie na stanowisko dyrektora Muzeum?

Nie, raczej o odszkodowanie. Nie można prowadzić takiej dużej inwestycji wbrew woli ministra – trzeba mieć pełne zaufanie. I z tego powodu odczuwam dziś też pewien rodzaj ulgi, bo przez ostatnie miesiące brakowało mi poczucia takiego bezpieczeństwa. A ono jest ważne na różnych poziomach. Jeśli dyrektor nie ma z kim przegadać problemów, bo nagle nikt nie ma czasu na żadne rozmowy, to trudno podejmować decyzje organizacyjne, personalne. Bo je trzeba wytłumaczyć, wyjaśnić, trzeba mieć przekonanie, że potem te decyzje będą bronione. Dobra komunikacja z ministerstwem po prostu jest niezbędna.

Listy otwarte w pańskiej obronie podpisali ludzie z rozmaitych środowisk: Tomasz Nałęcz, Kazimierz Wójcicki, Eugeniusz Smolar, Andrzej Grajewski czy nawet prof. Joanna Choińska-Mika, czyli przewodnicząca Rady MHP, ale już mianowana przez rząd Donalda Tuska. Jak pan to poparcie odbiera i czy liczył pan na to, że ono pana uchroni?

Nie zamierzam się wypierać swoich związków ze środowiskami konserwatywnymi, zwłaszcza w latach 80. i 90. Ale u mnie zawsze przeważała postawa państwowa nad partyjną czy ideologiczną. Doskonale wiedziałem, że muzeum tworzę nie dla siebie i liczyłem się ze zdaniem różnych środowisk. I udało mi się utrzymać ten duch publiczny, otwartości na dialog. Ludzie, którzy przychodzą na nasze wystawy, nie uważają chyba, że uczestniczą w projektach skierowanych tylko do tego czy innego wąskiego środowiska. Ale nie czuję się jakimś cierpiętnikiem. Mam nadzieję, że w MHP przetrwa ten duch otwartości.

W dalszej części podcastu Michał Płociński pyta Roberta Kostrę o przygotowywaną wystawę stałą, a także o rolę, jaką według niego powinno pełnić Muzeum Historii Polski. Rozmówcy podsumowują też czasy tzw. POPiS-u, których poniekąd symbolem mogło się stać Muzeum Historii Polski.

  continue reading

509 ตอน

Artwork
iconแบ่งปัน
 
Manage episode 442081567 series 3481372
เนื้อหาจัดทำโดย Rzeczpospolita เนื้อหาพอดแคสต์ทั้งหมด รวมถึงตอน กราฟิก และคำอธิบายพอดแคสต์ได้รับการอัปโหลดและจัดหาให้โดยตรงจาก Rzeczpospolita หรือพันธมิตรแพลตฟอร์มพอดแคสต์ของพวกเขา หากคุณเชื่อว่ามีบุคคลอื่นใช้งานที่มีลิขสิทธิ์ของคุณโดยไม่ได้รับอนุญาต คุณสามารถปฏิบัติตามขั้นตอนที่แสดงไว้ที่นี่ https://th.player.fm/legal

Nie zamierzam się wypierać swoich związków ze środowiskami konserwatywnymi, zwłaszcza w latach 80. i 90. Ale u mnie zawsze przeważała postawa państwowa nad partyjną czy ideologiczną – mówi Michałowi Płocińskiemu odwołany właśnie dyrektor Muzeum Historii Polski Robert Kostro w podcaście „Rzecz w tym”, codziennym programie „Rzeczpospolitej”.

Wciąż nie wiemy oficjalnie, dlaczego na półtora roku przed otwarciem wystawy stałej, na którą pracował pan z grubsza 18 lat, został pan w środku kadencji odwołany z funkcji dyrektora Muzeum Historii Polskiej. Ale domyślam się, że pan te powody odwołania poznał. Jakie one były i jak pan się do nich ustosunkował?

To jest dosyć trudna kwestia, bo ja nie wiem tak naprawdę, jakie były te powody. Mogę się ich tylko domyślać.

Ale na pewno ktoś się z panem spotkał w resorcie kultury, dostał pan jakiś oficjalny dokument.

Żeby było jasne: miałem w tej sprawie kilka spotkań w ministerstwie. Tyle że na pierwszym spotkaniu mówiono o jednym, a w dokumencie mnie odwołującym widnieje coś zupełnie innego. Najpierw była mowa, że jest potrzebne nowe otwarcie. Co to znaczy, to do końca nie wiem, ale odczytałem to jako pewien kontekst polityczny. A już oficjalne uzasadnienie wiąże się z tym, że podobno nie wykorzystywałem przez kolejne lata swoich środków budżetowych.

„Rzeczpospolita” dotarła do pism, w których ministra kultury Hanna Wróblewska wskazała wprost na niewłaściwy nadzór nad inwestycją, co spowodowało spór prawny z wykonawcą, spółką Budimex, która zgłasza wobec MHP wielomilionowe roszczenia.

Ale ten spór wynika przede wszystkim z opóźnień z winy wykonawcy. Spornym tematem jest np. kwestia konstrukcji dachu – zabrała nam ona prawie rok. Ale nawet gdyby to było tak, że to ja jestem za to odpowiedzialny, to tak sformułowany zarzut nigdy w życiu nie powinien pojawić się w tym piśmie. Ministerstwo w ten sposób staje po stronie prywatnego inwestora przeciwko instytucji, którą nadzoruje. Uważam, że to jakaś kompletna fuszerka.

Będzie pan się teraz bronił?

Odwołam się oczywiście do sądu pracy.

I będzie się pan starał o przywrócenie na stanowisko dyrektora Muzeum?

Nie, raczej o odszkodowanie. Nie można prowadzić takiej dużej inwestycji wbrew woli ministra – trzeba mieć pełne zaufanie. I z tego powodu odczuwam dziś też pewien rodzaj ulgi, bo przez ostatnie miesiące brakowało mi poczucia takiego bezpieczeństwa. A ono jest ważne na różnych poziomach. Jeśli dyrektor nie ma z kim przegadać problemów, bo nagle nikt nie ma czasu na żadne rozmowy, to trudno podejmować decyzje organizacyjne, personalne. Bo je trzeba wytłumaczyć, wyjaśnić, trzeba mieć przekonanie, że potem te decyzje będą bronione. Dobra komunikacja z ministerstwem po prostu jest niezbędna.

Listy otwarte w pańskiej obronie podpisali ludzie z rozmaitych środowisk: Tomasz Nałęcz, Kazimierz Wójcicki, Eugeniusz Smolar, Andrzej Grajewski czy nawet prof. Joanna Choińska-Mika, czyli przewodnicząca Rady MHP, ale już mianowana przez rząd Donalda Tuska. Jak pan to poparcie odbiera i czy liczył pan na to, że ono pana uchroni?

Nie zamierzam się wypierać swoich związków ze środowiskami konserwatywnymi, zwłaszcza w latach 80. i 90. Ale u mnie zawsze przeważała postawa państwowa nad partyjną czy ideologiczną. Doskonale wiedziałem, że muzeum tworzę nie dla siebie i liczyłem się ze zdaniem różnych środowisk. I udało mi się utrzymać ten duch publiczny, otwartości na dialog. Ludzie, którzy przychodzą na nasze wystawy, nie uważają chyba, że uczestniczą w projektach skierowanych tylko do tego czy innego wąskiego środowiska. Ale nie czuję się jakimś cierpiętnikiem. Mam nadzieję, że w MHP przetrwa ten duch otwartości.

W dalszej części podcastu Michał Płociński pyta Roberta Kostrę o przygotowywaną wystawę stałą, a także o rolę, jaką według niego powinno pełnić Muzeum Historii Polski. Rozmówcy podsumowują też czasy tzw. POPiS-u, których poniekąd symbolem mogło się stać Muzeum Historii Polski.

  continue reading

509 ตอน

ทุกตอน

×
 
Loading …

ขอต้อนรับสู่ Player FM!

Player FM กำลังหาเว็บ

 

คู่มืออ้างอิงด่วน